We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

PROSTO

by KMKZ

/
1.
naznaczeni stygmatem działania piętnem niezgody na świat wiecznej kontestacji presji akceptacji heretycy systemu w poprzek wszystkiemu wbrew logice zdrowemu rozsądkowi z głową w chmurach marzyciele, lekkoduchy, buntownicy nowego świata budowniczy brodzący w oparach nieznośnej codzienności czepiające się skrzydeł ........................................................... marked with the stigma of action branded with the stamp of dissent against the world in eternal contestation under pressure to conform heretics of the system against everything against logic against common sense with their heads in the clouds dreamers, light-hearted rebels, builders of a new world wading in the fumes of unbearable everyday life clinging to wings
2.
Pycha 01:50
przed upadkiem kroczy pycha przed ruiną wyniosłość ducha mali wodzowie w przykrótkich spodenkach w za ciasnych gorsetach w za małych horyzontach syci i rumiani z pełnymi brzuchami z wypchanymi portfelami z da dużym ego czerpią radość z gniewu swojego z gniewu naszego z gniewu twojego i szepczą do ucha ja jestem twym głosem twym małym dyktatorem z zadartym nosem sumieniem twym jestem instrukcją obsługi od narodzin do śmierci nie musisz się trudzić sensu nie szukać prawdę porzucić kierunek wskazany droga gotowa myśli spakowane kurierem wysłane ignorancja jest wiedzą niewola wolnością wojna pokojem nienawiść miłością
3.
Podróżniku 02:22
Podróżniku, dokąd prowadzi twa droga? Masz bagaż pełen ludzi, miejsc, przeżyć. Uważaj na wroga. Kamienie, uwierają w butach. Pewnie stawiasz każdy krok jeszcze dobry uczciwy każdemu ufasz. Zdrada! Zdrada! Komuś to bardzo przeszkadza, że jesteś wolny radosny. To ktoś bardzo zazdrosny. Zdrada! To tchórze! Mali ludzie o złych sercach. Drapieżcy w owczej skórze zawiedli skopali ideały podeptali. Chodzą nędznymi ulicami, przemykają szarymi zaułkami, zza zasłony obserwują skrycie inne życie innych życie. Zazdrośnie zerkają na tych co odwagę mają. Chodzą nędznymi ulicami, przemykają szarymi zaułkami, zza zasłony obserwują skrycie inne życie innych życie. Pułapki zastawiają. Na ziemię ściągają. Zdrada! Zdrada! Komu to przeszkadza?
4.
poddaję cię nie staram się już nie muszę szybkie cięcie jest ofiara składam się słowa już nie ranią spojrzenie nie boli dotyk nie zabija oddech wyrównany mam nasze przeminęło wspólnego nie będzie nie mam żalu i nie czuję złości do siebie odpływam te drzwi już domykam powoli lecz skutecznie nabieram powietrza do siebie odpływam te drzwi już domykam powoli lecz skutecznie znikam
5.
Nara spadam 02:59
Nara spadam i dzięki za ryby. Uciekam z tej banieczki, z życia na niby. Zostawiam za sobą płaskie relacje, nieszczere deklaracje. Nara spadam! Dość bycia według wzoru. Rezygnuję z zabawek, fasad i pozorów. Niewiele mi potrzeba, stawiam na relacje nieważne kto miał rację. Zostawiam idee bez głębi i wyrazu. Lukrowane wizje przyszłości podlane manipulacją i emocjonalnym szantażem. Puste frazesy, ładne obrazki, wyższe racje. Czy to ważne kto miał rację? Nara spadam! Teraz dobrze widzę tanie dekoracje udające życie. Spadam wypadam składam rezygnację rzucam kwitami wysiadam. Wypisuje się z nieswoich marzeń o wielkości z fałszywej misji cudzych oczekiwań z wydumanych powinności z toksycznego poklepywania po plecach nie potrzebuję nieszczerego uśmiechu na zaciśniętych nienawiścią ustach. Zbaczam z kursu nie wybieram żadnego bez poczucia winy, tłumaczeń, ukrytych znaczeń. Krzyczę w twarz masie bez własnego zdania i nie dbam o to czy mam rację. Mówię NIE racjonalizowaniu zwykłej chciwości. Zamiast władzy wybieram czułość i troskę. Stawiam życzliwość ponad chłodne kalkulacje. Powtarzam, nieważne kto ma rację Powtarzam, nieważne kto ma rację Powtarzam, nieważne kto ma rację. Nara spadam Teraz dobrze widzę Tanie dekoracje udające życie Spadam wypadam składam rezygnację rzucam kwitami , wysiadam ................................................................... See ya, I'm outta here and thanks for the fish. I'm escaping from this shallow pool, from living like a dish. Leaving behind flat relationships, insincere declarations. See ya, I'm out Enough of living according to the norm. I'm giving up on toys, facades, and shows. I don't need much, I’m betting on relationships, it doesn't matter who was right. Leaving behind ideas without depth or meaning, sugar-coated visions of the future laced with manipulation and emotional blackmail. Hollow phrases, pretty pictures, lofty reasons. Does it matter who was right? See ya, I'm outta here now I clearly see cheap decorations pretending to be life I'm out resigning throwing papers getting off. I'm unsubscribing from other people's dreams of greatness, from a false mission, from others' expectations, from invented duties, from toxic back-patting. I don't need a insincere smile on lips twisted by hate. I'm veering off course, not choosing any, without guilt, explanations, hidden meanings. I'm shouting in the face of the masses without own opinion, and I don't care if I'm right. I say NO to rationalizing ordinary greed. Instead of power, I choose sensitivity and care. I place kindness above cold calculations. I repeat, it doesn't matter who was right. I repeat, it doesn't matter who was right. I repeat, it doesn't matter who is right. See ya, I'm out of here! Now I see clearly cheap decorations pretending to be life. I'm outta here resigning throwing papers getting off.
6.
To nie ja 01:58
Zawsze na szpicy, w pierwszym szeregu. Na barykady tłumy prowadzę. Grubą mam zbroję. Nikogo się nie boję. Dumnie stoję. Ja to nie ja, ja tylko udaję. Jak światło gwiazd odbijam się w stawie. Zaglądam do środka widzę otchłań bez dna. Spadam, upadam, unoszę się, trwam. A może to ja? Krzyczę na wiatr. Trzymaj mnie! Pręgi na plecach. Blizny na dłoniach. Dawno temu. Głęboko zraniona. Dusza umęczona trzeszczy w szwach. Taki strach nie odpuszcza. Przyjmuję uderzenia fal. Raz po raz. Prosto w twarz. Nadal się uśmiecham. Twarda ja. Raz po raz. Prosto w twarz. Jak księżyc do ludzi zwracam tylko jasną twarz. Uśmiecham się sztywno tak trzeba. Twarda ja, to nie ja tonę w łzach. Zamykam usta maskę nakładam i znowu gram. A w środku w otchłań się zapadam. Twarda ja , ciągle gram. I znowu wkurw przeciwko mnie samej. Nie mogę. Nie powinnam. Jesteś winna. Jestem winna. Histeryczka. Patrzę w lustro. Mówią kiedyś byłaś inna. Jestem zła. Niepokorna. Niespokojna. Niesforna. Rozbestwiona. Jestem bardzo wkurwiona.
7.
Koniec 02:32
Płonie świat czterej jeźdźcy już tu są zegar tyka czasu brak czas odmierza krew i popiół pył na wiatr zniszczyliśmy nasz świat. Zimny deszcz mroczny cień strachu smak. To przeczucie to koniec. Świat się zmienia. Spalony las. Wyschnięta ziemia. Nie ma już nas. W beztroskim nastroju ze śmiercią pod ramię. Stąpamy po krawędzi w obojętnym bezwładzie. Kroczymy jak ślepcy ku własnej zagładzie. Jak ślepcy. Czas pogasić w domach lampy. Czas otrzepać z butów kurz. Czas odłożyć na bok harfę. Czas wziąć brzytwę. Czas na nóż. Czas się zebrać wokół zamku spojrzeć w górę na Wielki Wóz. W beztroskim nastroju w obojętnym bezwładzie kroczymy jak ślepcy z kostuchą pod ramię stąpamy bezwolnie w obłąkanym tańcu śmiercią skaczemy znad krawędzi. Nikt nie wierzy i nikt nie chce a to staje się już, dopóki pachnie ostatnia z róż, dopóki słońce i księżyc są w górze, nikt nie wierzy że to już. Nikt nie wierzy i nie chce. A to staje się już. Jeszcze słońce jeszcze księżyc. Jeszcze róże. Nikt nie wierzy że to już. W beztroskim nastroju w obojętnym bezwładzie kroczymy jak ślepcy z kostuchą pod ramię stąpamy bezwolnie w obłąkanym tańcu śmiercią skaczemy znad krawędzi.
8.
Prawda 01:42
Prawda! Prawda! Prawda! Co czytasz mój panie? To tylko słowa. Co sztuczne, co prawdziwe co wymazać co zachować? Drwiny, złośliwości, same potwarze, obelgi komentarze postoję i popatrzę. W gąszczu informacji, w natłoku wiadomości, co sztuczne, co prawdziwe, co miłe, co zaboli? Szczęście czy świadomość? Wybieraj jeśli wola. Chcesz wiedzieć czy zapomnieć? Prawda urojona. prawda znienawidzona gorzka prawda prawda niestrawna prawda z godności odarta prawda prawda gówno warta prawda wszystko prawda święta prawda prawda gówno warta
9.
Nienawiść 01:54
nienawiść zamknięta w szklanych paciorkach w kawałku drewna złożonym na krzyż nienawiść zamknięta w szklanych paciorkach w słowach modlitwy złożonych na krzyż w jego imieniu wyryte w kamieniu gniew i strach pierwszy cios pierwszy raz twardy głaz fałszywi prorocy ciskają słowami wymierzają ciosy cudzymi rękami rękami co paciorki przesuwają palcami a palce wytykają usta słowa spijają i plują i szydzą i sączy się jad i zbiorą burzę bo sieją wiatr .......................................... Hatred enclosed in glass beads in a piece of wood laid on a cross Hatred enclosed in glass beads in prayer words laid on a cross In his name, anger and fear carved in stone The first blow The first time A hard rock False prophets Throwing words Dealing blows With someone else's hands Hands that move beads with their fingers And fingers pointing Mouths drinking words And spitting And mocking And the venom oozes out And they gather a storm Because they sow the wind.
10.
to nie spada z nieba przychodzi niepostrzeżenie małymi kroczkami dyskretne zniewolenie wraz z życiową drobnicą pozornie nic nie znaczących ustępstw subtelnego zamordyzmu niewinnego konformizmu co z nami jest nie tak? dożynamy świat co z nami jest nie tak? dożynamy nas to koniec nie będzie niczego dobrego ni złego stworzeni do czego jesteśmy jacy? czy piękni i dobrzy jak dzieci światła i radości? czy jak władcy chaosu z nocy i ciemności w jednym? co z nami jest nie tak? dożynamy świat co z nami jest nie tak? dożynamy nas to chwyta za dardło dociska kolanem zabiera ci sen o 4 nad ranem spokój po buncie cisza po krzyku trzymasz sie rzeczy sprawdzonych i pewnych cały ten chaos co siedzi nam w głowach kroczy tuż obok w podbitych buciorach noga za nogą miarowo o bruk ciągnie nas w dół ....................................... It doesn't fall from the sky It comes unnoticed With small steps Subtle enslavement with life's trivialities, seemingly insignificant concessions Subtle despotism Innocent conformity What's wrong with us? We milk the world What's wrong with us? We die ourselves This is the end There will be neither good nor bad Created for what? Who are we? Are we beautiful and good like children of light and joy? Or like lords of chaos from the night and darkness in one? What's wrong with us? We die the world What's wrong with us? We die ourselves It grabs by the throat Presses with the knee Takes away your sleep at 4 in the morning Peace after rebellion Silence after screaming You stick to things that are proven And certain All this chaos That sits in our heads Walks right next to us In battered boots step after step Measured on the pavement Dragging us down.
11.
nie ukryjesz rąk poplamionych krwią przecież to nie ty zatrzasnęłaś drzwi mówisz to nie grzech gdy odwracasz wzrok nie ukryjesz rąk poplamionych krwią stoję tu, pod twoimi drzwiami ściągnięta podstępem pod graniczny drut uwięziona, bita, zaszczuta wepchnięta pałami pod lufy karabinów uciekałam nocą lasami, bagnami myliłam tropy jak zaszczute zwierzę desperacko szukające wyjścia nie ma odwrotu jakiś trzask chowam się słyszę głos won, wypierdalaj stąd światło , strach ciemny las won wypierdalaj stąd zrywam się padam znów won, wypierdalaj stąd pomóż mi nie mam sił a teraz stoję tu pod twoimi drzwiami napełniłam miskę głodem już nie czuję chłodu nic nie czuję a ty zakłopotana ścierasz moją krew z czubków nowiutkich butów i odwracasz wzrok już budujesz mur zaciskasz na mi na szyi sznur wokół nóg kolczasty drut przystawiasz mi do głowy karabin maszynowy pociągasz za spust
12.
Wojna 01:52
Proszę Państwa! Przyszła wojna. Po cichu i niespodziewanie. Czaiła się z płotem. Czekała. Planowała. Nikt nie chciał wierzyć. Nikt jej nie wyglądał. Rozsiadła się wygodnie na czołgach, rakietach i bombach. Tuż za wojną przyszedł strach, w walizkach niosąc opór gniew. Nienawiść przyszła w parze śmierci czując zew. Czarne kruki. Gruzy miast. Mrok i noc. Świeży piach. Ciepła krew. Stosy ciał. Krzyk i płacz. Wjechała prosto z buta na sterylne salony. Złapała za mordę wszystkie syte tłuste koty. Przyniosła ze sobą brud i gówno tego świata. Rozsiadła się bezczelnie na czołgach, rakietach i armatach. Razem z wojną przyszła Śmierć. Rozłożyła miękkie skrzydła. Utuliła cicho ludzi śpiących w piwnicach. Czarne kruki. Gruzy miast. Mrok i noc. Świeży piach. Ciepła krew. Stosy ciał. Cisza. Wojna jest daleko, dziś nie umrzesz, nie zostaniesz kaleką. Dla ciebie ta noc jest spokojna. Przecież to i tak nie twoja wojna.
13.
W burzę 01:43
Idę przed siebie , prosto w burzę bez strachu zuchwale z pięścią w górze, z uporem maniaka z głupią odwagą z nadzieją, że jeszcze jest szansa. Dobre myśli życzliwe słowa, miłe wspomnienia po kieszeniach chowam, nie wietrzę spisku, nie chowam urazy opieką otaczam. Będzie dobrze a lepiej być może, jeszcze będzie normalnie Będzie dobrze a lepiej być może, jeszcze będzie normalnie Będzie dobrze a lepiej być może, jeszcze będzie normalnie Będzie dobrze a lepiej być może. Pchaj ten wózek z uporem maniaka, uwierz że jeszcze jest szansa dla świata. Pod górę, do przodu, wytrwale z uporem, kiedyś przyjdzie ten moment gdy odzyskasz kontrolę. Pchaj ten wózek z uporem maniaka, uwierz że jeszcze jest szansa dla świata. Jeden kamień może ruszyć lawinę. Jeden głos. Jeden krzyk. Jeden gest. W zaciśniętą pięść zwiniętą w tubę. Krzyczę będzie dobrze, a lepiej być może. Jeszcze będzie normalnie , fajnie. Choć to ledwo tlący się żar, słaby płomień. Matko głupich , naiwnych marzycieli od samego mówienia świat się nie zmienia. Bez działania nie będzie przebudzenia.
14.
Prosto 01:55
Prosto! Prosto! Nie za szybko, nie za wolno. Wyszłam na prostą. Idę z podniesioną głową na przestrzeń otwartą. Hardo! Hardo! Z błyskiem w oku, z podniesioną gardą, z przekonaniem graniczącym ze 100% pewnością wiem, że będzie twardo. Nie musi być miło. Niech będzie uczciwie. Nie zawsze dobrze. Ale prawdziwie. Szybuję beztrosko w przestrzeniach pomiędzy sztywnymi strukturami ponad murami. Zerwałam sztuczne więzy nic nie muszę łapię dystans. Mogę wszystko. I już się nie duszę. ....................................................... Straight ahead! Straight ahead! Not too slow not too fast. I'm on the straight path. I walk with my head held high towards the open space. Hard! Hard! With a sparkle in my eye, with the high guard, with conviction bordering on 100% certainty, I know it's going to be tough. It doesn't have to be nice. Let it be honest. Not always good. But truly. I glide carelessly in the spaces between rigid structures above the walls. I've broken all the ties I must nothing. I take distance. I can do anything. And I'm not suffocating anymore.

credits

released August 12, 2023

license

all rights reserved

tags

about

KMKZ Poland

MASURIAN PUNK ROLLER

Połączenie czterech dojrzałych i doświadczonych osobowości, których mądrość, rozsądek, otwartość, spryt i ciekawość, łączy się wewnętrznie z buntem, siłą i wybuchowością.

Agnieszka Karłowicz - wokal
Mariusz Powierża vel Ponczek - gitara
Mariusz Grodzki vel GroH - bass
Grzegorz Iwaniec - perkusja
... more

contact / help

Contact KMKZ

Streaming and
Download help

Shipping and returns

Report this album or account

If you like KMKZ, you may also like: