Get all 6 KMKZ releases available on Bandcamp and save 20%.
Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality downloads of PROSTO, Sanctus Propaganda Sessions Vol.2, OPÓR, WSZYSCY ..., Ramię w ramię, and Ręka w górze (ver. demo 2014).
1. |
Heretycy systemu
00:43
|
|||
naznaczeni stygmatem działania
piętnem niezgody na świat
wiecznej kontestacji
presji akceptacji
heretycy systemu w poprzek wszystkiemu
wbrew logice
zdrowemu rozsądkowi
z głową w chmurach
marzyciele, lekkoduchy, buntownicy
nowego świata budowniczy
brodzący w oparach
nieznośnej codzienności
czepiające się skrzydeł
...........................................................
marked with the stigma of action
branded with the stamp of dissent against the world
in eternal contestation
under pressure to conform
heretics of the system
against everything
against logic
against common sense
with their heads in the clouds
dreamers, light-hearted rebels,
builders of a new world
wading in the fumes of unbearable everyday life clinging to wings
|
||||
2. |
Pycha
01:50
|
|||
przed upadkiem
kroczy pycha
przed ruiną
wyniosłość ducha
mali wodzowie
w przykrótkich spodenkach
w za ciasnych gorsetach
w za małych horyzontach
syci i rumiani z pełnymi brzuchami z wypchanymi portfelami
z da dużym ego czerpią radość z gniewu swojego
z gniewu naszego
z gniewu twojego
i szepczą do ucha
ja jestem twym głosem
twym małym dyktatorem z zadartym nosem
sumieniem twym jestem
instrukcją obsługi
od narodzin do śmierci
nie musisz się trudzić
sensu nie szukać
prawdę porzucić
kierunek wskazany
droga gotowa
myśli spakowane
kurierem wysłane
ignorancja jest wiedzą
niewola wolnością
wojna pokojem
nienawiść miłością
|
||||
3. |
Podróżniku
02:22
|
|||
Podróżniku,
dokąd prowadzi twa droga?
Masz bagaż pełen
ludzi, miejsc, przeżyć.
Uważaj na wroga.
Kamienie,
uwierają w butach.
Pewnie stawiasz każdy krok
jeszcze dobry uczciwy
każdemu ufasz.
Zdrada!
Zdrada!
Komuś to bardzo przeszkadza,
że jesteś wolny radosny.
To ktoś bardzo zazdrosny.
Zdrada!
To tchórze!
Mali ludzie o złych sercach.
Drapieżcy w owczej skórze
zawiedli skopali
ideały podeptali.
Chodzą nędznymi ulicami,
przemykają szarymi zaułkami,
zza zasłony obserwują skrycie
inne życie
innych życie.
Zazdrośnie zerkają
na tych co odwagę mają.
Chodzą nędznymi ulicami,
przemykają szarymi zaułkami,
zza zasłony obserwują skrycie
inne życie
innych życie.
Pułapki zastawiają.
Na ziemię ściągają.
Zdrada!
Zdrada!
Komu to przeszkadza?
|
||||
4. |
Nie staram się
01:07
|
|||
poddaję cię
nie staram się
już nie muszę
szybkie cięcie
jest ofiara
składam się
słowa już nie ranią
spojrzenie nie boli
dotyk nie zabija
oddech wyrównany mam
nasze przeminęło
wspólnego nie będzie
nie mam żalu
i nie czuję złości
do siebie odpływam
te drzwi już domykam
powoli
lecz skutecznie
nabieram powietrza
do siebie odpływam
te drzwi już domykam
powoli
lecz skutecznie
znikam
|
||||
5. |
Nara spadam
02:59
|
|||
Nara spadam i dzięki za ryby.
Uciekam z tej banieczki, z życia na niby.
Zostawiam za sobą płaskie relacje,
nieszczere deklaracje.
Nara spadam!
Dość bycia według wzoru.
Rezygnuję z zabawek, fasad i pozorów.
Niewiele mi potrzeba,
stawiam na relacje
nieważne kto miał rację.
Zostawiam idee bez głębi i wyrazu.
Lukrowane wizje przyszłości
podlane manipulacją i emocjonalnym szantażem.
Puste frazesy,
ładne obrazki,
wyższe racje.
Czy to ważne kto miał rację?
Nara spadam!
Teraz dobrze widzę
tanie dekoracje
udające życie.
Spadam
wypadam
składam rezygnację
rzucam kwitami
wysiadam.
Wypisuje się z nieswoich marzeń o wielkości
z fałszywej misji
cudzych oczekiwań
z wydumanych powinności
z toksycznego poklepywania po plecach
nie potrzebuję nieszczerego uśmiechu
na zaciśniętych nienawiścią ustach.
Zbaczam z kursu
nie wybieram żadnego
bez poczucia winy,
tłumaczeń, ukrytych znaczeń.
Krzyczę w twarz masie bez własnego zdania
i nie dbam o to czy mam rację.
Mówię NIE racjonalizowaniu zwykłej chciwości.
Zamiast władzy wybieram czułość i troskę.
Stawiam życzliwość ponad chłodne kalkulacje.
Powtarzam, nieważne kto ma rację
Powtarzam, nieważne kto ma rację
Powtarzam, nieważne kto ma rację.
Nara spadam
Teraz dobrze widzę
Tanie dekoracje
udające życie
Spadam wypadam
składam rezygnację
rzucam kwitami , wysiadam
...................................................................
See ya, I'm outta here and thanks for the fish.
I'm escaping from this shallow pool, from living like a dish.
Leaving behind flat relationships,
insincere declarations.
See ya, I'm out
Enough of living according to the norm.
I'm giving up on toys, facades, and shows.
I don't need much,
I’m betting on relationships,
it doesn't matter who was right.
Leaving behind ideas without depth or meaning,
sugar-coated visions of the future
laced with manipulation and emotional blackmail.
Hollow phrases,
pretty pictures,
lofty reasons.
Does it matter who was right?
See ya, I'm outta here
now I clearly see
cheap decorations pretending to be life
I'm out
resigning
throwing papers
getting off.
I'm unsubscribing from other people's dreams of greatness,
from a false mission,
from others' expectations,
from invented duties,
from toxic back-patting.
I don't need a insincere smile
on lips twisted by hate.
I'm veering off course,
not choosing any,
without guilt,
explanations, hidden meanings.
I'm shouting in the face of the masses without own opinion,
and I don't care if I'm right.
I say NO to rationalizing ordinary greed.
Instead of power, I choose sensitivity and care.
I place kindness above cold calculations.
I repeat, it doesn't matter who was right.
I repeat, it doesn't matter who was right.
I repeat, it doesn't matter who is right.
See ya, I'm out of here!
Now I see clearly
cheap decorations pretending to be life.
I'm outta here
resigning
throwing papers
getting off.
|
||||
6. |
To nie ja
01:58
|
|||
Zawsze na szpicy, w pierwszym szeregu.
Na barykady tłumy prowadzę.
Grubą mam zbroję.
Nikogo się nie boję.
Dumnie stoję.
Ja to nie ja, ja tylko udaję.
Jak światło gwiazd odbijam się w stawie.
Zaglądam do środka widzę otchłań bez dna.
Spadam, upadam, unoszę się, trwam.
A może to ja?
Krzyczę na wiatr.
Trzymaj mnie!
Pręgi na plecach.
Blizny na dłoniach.
Dawno temu.
Głęboko zraniona.
Dusza umęczona
trzeszczy w szwach.
Taki strach nie odpuszcza.
Przyjmuję uderzenia fal.
Raz po raz.
Prosto w twarz.
Nadal się uśmiecham.
Twarda ja.
Raz po raz.
Prosto w twarz.
Jak księżyc do ludzi zwracam tylko jasną twarz.
Uśmiecham się sztywno tak trzeba.
Twarda ja, to nie ja tonę w łzach.
Zamykam usta maskę nakładam i znowu gram.
A w środku w otchłań się zapadam.
Twarda ja , ciągle gram.
I znowu wkurw przeciwko mnie samej.
Nie mogę.
Nie powinnam.
Jesteś winna.
Jestem winna.
Histeryczka.
Patrzę w lustro.
Mówią kiedyś byłaś inna.
Jestem zła.
Niepokorna.
Niespokojna.
Niesforna.
Rozbestwiona.
Jestem bardzo wkurwiona.
|
||||
7. |
Koniec
02:32
|
|||
Płonie świat
czterej jeźdźcy już tu są
zegar tyka
czasu brak
czas odmierza
krew i popiół
pył na wiatr
zniszczyliśmy nasz świat.
Zimny deszcz
mroczny cień
strachu smak.
To przeczucie to koniec.
Świat się zmienia.
Spalony las.
Wyschnięta ziemia.
Nie ma już nas.
W beztroskim nastroju ze śmiercią pod ramię.
Stąpamy po krawędzi w obojętnym bezwładzie.
Kroczymy jak ślepcy ku własnej zagładzie.
Jak ślepcy.
Czas pogasić w domach lampy.
Czas otrzepać z butów kurz.
Czas odłożyć na bok harfę.
Czas wziąć brzytwę.
Czas na nóż.
Czas się zebrać wokół zamku
spojrzeć w górę na Wielki Wóz.
W beztroskim nastroju
w obojętnym bezwładzie
kroczymy jak ślepcy z kostuchą pod ramię
stąpamy bezwolnie w obłąkanym tańcu śmiercią
skaczemy znad krawędzi.
Nikt nie wierzy i nikt nie chce
a to staje się już,
dopóki pachnie ostatnia z róż,
dopóki słońce i księżyc są w górze,
nikt nie wierzy że to już.
Nikt nie wierzy i nie chce.
A to staje się już.
Jeszcze słońce jeszcze księżyc.
Jeszcze róże.
Nikt nie wierzy że to już.
W beztroskim nastroju
w obojętnym bezwładzie
kroczymy jak ślepcy z kostuchą pod ramię
stąpamy bezwolnie w obłąkanym tańcu śmiercią
skaczemy znad krawędzi.
|
||||
8. |
Prawda
01:42
|
|||
Prawda!
Prawda!
Prawda!
Co czytasz mój panie?
To tylko słowa.
Co sztuczne, co prawdziwe
co wymazać co zachować?
Drwiny, złośliwości, same potwarze,
obelgi komentarze
postoję i popatrzę.
W gąszczu informacji,
w natłoku wiadomości,
co sztuczne,
co prawdziwe,
co miłe,
co zaboli?
Szczęście czy świadomość?
Wybieraj jeśli wola.
Chcesz wiedzieć czy zapomnieć?
Prawda urojona.
prawda znienawidzona
gorzka prawda
prawda niestrawna
prawda z godności odarta
prawda
prawda
gówno warta
prawda
wszystko prawda
święta prawda
prawda gówno warta
|
||||
9. |
Nienawiść
01:54
|
|||
nienawiść zamknięta w szklanych paciorkach w kawałku drewna złożonym na krzyż
nienawiść zamknięta w szklanych paciorkach w słowach modlitwy złożonych na krzyż
w jego imieniu wyryte w kamieniu gniew i strach
pierwszy cios
pierwszy raz
twardy głaz
fałszywi prorocy
ciskają słowami
wymierzają ciosy
cudzymi rękami
rękami co paciorki przesuwają palcami
a palce wytykają
usta słowa spijają
i plują
i szydzą
i sączy się jad
i zbiorą burzę
bo sieją wiatr
..........................................
Hatred enclosed in glass beads in a piece of wood laid on a cross
Hatred enclosed in glass beads in prayer words laid on a cross
In his name, anger and fear carved in stone
The first blow
The first time
A hard rock
False prophets
Throwing words
Dealing blows
With someone else's hands
Hands that move beads with their fingers
And fingers pointing
Mouths drinking words
And spitting
And mocking
And the venom oozes out
And they gather a storm
Because they sow the wind.
|
||||
10. |
Co z nami jest nie tak
02:32
|
|||
to nie spada z nieba
przychodzi niepostrzeżenie
małymi kroczkami
dyskretne zniewolenie
wraz z życiową drobnicą pozornie nic nie znaczących ustępstw
subtelnego zamordyzmu
niewinnego konformizmu
co z nami jest nie tak?
dożynamy świat
co z nami jest nie tak?
dożynamy nas
to koniec
nie będzie niczego dobrego ni złego
stworzeni do czego
jesteśmy jacy?
czy piękni i dobrzy jak dzieci światła i radości?
czy jak władcy chaosu z nocy i ciemności w jednym?
co z nami jest nie tak?
dożynamy świat
co z nami jest nie tak?
dożynamy nas
to chwyta za dardło
dociska kolanem
zabiera ci sen o 4 nad ranem
spokój po buncie
cisza po krzyku
trzymasz sie rzeczy sprawdzonych
i pewnych
cały ten chaos
co siedzi nam w głowach
kroczy tuż obok
w podbitych buciorach
noga za nogą
miarowo o bruk
ciągnie nas w dół
.......................................
It doesn't fall from the sky
It comes unnoticed
With small steps
Subtle enslavement
with life's trivialities, seemingly insignificant concessions
Subtle despotism
Innocent conformity
What's wrong with us?
We milk the world
What's wrong with us?
We die ourselves
This is the end
There will be neither good nor bad
Created for what?
Who are we?
Are we beautiful and good like children of light and joy?
Or like lords of chaos from the night and darkness in one?
What's wrong with us?
We die the world
What's wrong with us?
We die ourselves
It grabs by the throat
Presses with the knee
Takes away your sleep at 4 in the morning
Peace after rebellion
Silence after screaming
You stick to things that are proven
And certain
All this chaos
That sits in our heads
Walks right next to us
In battered boots
step after step
Measured on the pavement
Dragging us down.
|
||||
11. |
Nie ukryjesz rąk
01:44
|
|||
nie ukryjesz rąk
poplamionych krwią
przecież to nie ty
zatrzasnęłaś drzwi
mówisz to nie grzech
gdy odwracasz wzrok
nie ukryjesz rąk
poplamionych krwią
stoję tu, pod twoimi drzwiami
ściągnięta podstępem pod graniczny drut
uwięziona, bita, zaszczuta
wepchnięta pałami pod lufy karabinów
uciekałam nocą lasami, bagnami
myliłam tropy jak zaszczute zwierzę
desperacko szukające wyjścia
nie ma odwrotu
jakiś trzask
chowam się
słyszę głos
won, wypierdalaj stąd
światło , strach
ciemny las
won wypierdalaj stąd
zrywam się
padam znów
won, wypierdalaj stąd
pomóż mi
nie mam sił
a teraz stoję tu pod twoimi drzwiami
napełniłam miskę głodem
już nie czuję chłodu
nic nie czuję
a ty zakłopotana ścierasz moją krew
z czubków nowiutkich butów i odwracasz wzrok
już budujesz mur
zaciskasz na mi na szyi sznur
wokół nóg kolczasty drut
przystawiasz mi do głowy
karabin maszynowy
pociągasz za spust
|
||||
12. |
Wojna
01:52
|
|||
Proszę Państwa!
Przyszła wojna.
Po cichu i niespodziewanie.
Czaiła się z płotem.
Czekała.
Planowała.
Nikt nie chciał wierzyć.
Nikt jej nie wyglądał.
Rozsiadła się wygodnie na czołgach, rakietach i bombach.
Tuż za wojną przyszedł strach, w walizkach niosąc opór gniew.
Nienawiść przyszła w parze śmierci czując zew.
Czarne kruki.
Gruzy miast.
Mrok i noc.
Świeży piach.
Ciepła krew.
Stosy ciał.
Krzyk i płacz.
Wjechała prosto z buta na sterylne salony.
Złapała za mordę wszystkie syte tłuste koty.
Przyniosła ze sobą brud i gówno tego świata.
Rozsiadła się bezczelnie na czołgach, rakietach i armatach.
Razem z wojną przyszła Śmierć.
Rozłożyła miękkie skrzydła.
Utuliła cicho ludzi śpiących w piwnicach.
Czarne kruki.
Gruzy miast.
Mrok i noc.
Świeży piach.
Ciepła krew.
Stosy ciał.
Cisza.
Wojna jest daleko, dziś nie umrzesz, nie zostaniesz kaleką.
Dla ciebie ta noc jest spokojna.
Przecież to i tak nie twoja wojna.
|
||||
13. |
W burzę
01:43
|
|||
Idę przed siebie , prosto w burzę
bez strachu zuchwale z pięścią w górze,
z uporem maniaka z głupią odwagą
z nadzieją, że jeszcze jest szansa.
Dobre myśli życzliwe słowa,
miłe wspomnienia po kieszeniach chowam,
nie wietrzę spisku, nie chowam urazy
opieką otaczam.
Będzie dobrze a lepiej być może, jeszcze będzie normalnie
Będzie dobrze a lepiej być może, jeszcze będzie normalnie
Będzie dobrze a lepiej być może, jeszcze będzie normalnie
Będzie dobrze a lepiej być może.
Pchaj ten wózek z uporem maniaka,
uwierz że jeszcze jest szansa dla świata.
Pod górę, do przodu, wytrwale z uporem,
kiedyś przyjdzie ten moment gdy odzyskasz kontrolę.
Pchaj ten wózek z uporem maniaka,
uwierz że jeszcze jest szansa dla świata.
Jeden kamień może ruszyć lawinę.
Jeden głos.
Jeden krzyk.
Jeden gest.
W zaciśniętą pięść zwiniętą w tubę.
Krzyczę będzie dobrze, a lepiej być może.
Jeszcze będzie normalnie , fajnie.
Choć to ledwo tlący się żar, słaby płomień.
Matko głupich , naiwnych marzycieli
od samego mówienia świat się nie zmienia.
Bez działania nie będzie przebudzenia.
|
||||
14. |
Prosto
01:55
|
|||
Prosto!
Prosto!
Nie za szybko,
nie za wolno.
Wyszłam na prostą.
Idę z podniesioną głową
na przestrzeń otwartą.
Hardo!
Hardo!
Z błyskiem w oku,
z podniesioną gardą,
z przekonaniem graniczącym ze 100% pewnością wiem,
że będzie twardo.
Nie musi być miło.
Niech będzie uczciwie.
Nie zawsze dobrze.
Ale prawdziwie.
Szybuję beztrosko
w przestrzeniach
pomiędzy
sztywnymi strukturami
ponad murami.
Zerwałam sztuczne więzy
nic nie muszę
łapię dystans.
Mogę wszystko.
I już się nie duszę.
.......................................................
Straight ahead!
Straight ahead!
Not too slow
not too fast.
I'm on the straight path.
I walk with my head held high
towards the open space.
Hard!
Hard!
With a sparkle in my eye,
with the high guard,
with conviction bordering on 100% certainty,
I know it's going to be tough.
It doesn't have to be nice.
Let it be honest.
Not always good.
But truly.
I glide carelessly
in the spaces
between
rigid structures
above the walls.
I've broken all the ties
I must nothing.
I take distance.
I can do anything.
And I'm not suffocating anymore.
|
KMKZ Poland
MASURIAN PUNK ROLLER
Połączenie czterech dojrzałych i doświadczonych osobowości, których mądrość,
rozsądek, otwartość, spryt i ciekawość, łączy się wewnętrznie z buntem, siłą i wybuchowością.
Agnieszka Karłowicz - wokal
Mariusz Powierża vel Ponczek - gitara
Mariusz Grodzki vel GroH - bass
Grzegorz Iwaniec - perkusja
... more
Streaming and Download help
If you like KMKZ, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp